wtorek, 14 czerwca 2011

Wprowadzenie


WPROWADZENIE
Tyrael upadł ciężko na ziemię. Cios był silny i całkowicie wybił go z rytmu. Spojrzał na swojego przeciwnika, który wyczekująco stał przed nim. Za jego plecami bestja ciemności przygniotła do ziemi Azure'go. Upadły Anioł chwycił za swoje ostrze i spróbował się podnieść. Nie udało mu się, z powrotem przewrócił się na poprzednie miejsce. Chociaż Kosiarz krył swoją twarz za maską, aż czuło się jego zwycięski uśmieszek.
-Zwyciężyliśmy Upadły. Nie warto już nawet próbować się podnosić. Wiesz, że nie dasz rady.
-Nie poddawaj się panie!
-ZZZAAMILCZ!
Bestja błyskawicznie owinęła się w okół Azure'go i rzuciła go tak mocno o ścianę, że ją przebił.
-Głupcy! Uważajcie, co niszczycie!
-Mphrrrarr....
Tyrael zdołał jeszcze tylko zobaczyć zielone ślepia Bestji zanim zniknęły w głębi jaskini, ruszając za Azure'm. On może dać jeszcze radę. Ucieknie. Ale czy warto mieć nadzieję, czy sprawa nie jest przegrana?
-Darkusie...
-Jesteśmy Wybrańcami, ostrzem sprawiedliwości, toporem kata, wiecznym ogniem, ostatnim światłem. To my przyniesiemy zmianę na ten świat i to my będziemy Panami w odnowionym porządku. Tak oto rzekłem. I doprawdy nie obchodzi mnie, co ty masz na to do powiedzenia Upadły...
-Nie możesz od tak zmienić przeznaczenia. Nie możesz zmienić czegokolwiek. Jedno słowo na tej ścianie, może zadecydować o całym wszechświecie!
-Doskonale o tym wiem, Upadły. To właśnie jest moim celem.
-Chcesz być "panem odnowionego porządku". Czyli zająć miejsce twojego dziadka?
-I on i ojciec się mnie wyparli. Więc ja, Darkus odbiorę to, co moje. W ten, czy inny sposób.
Kosiarz podszedł do ściany przepowiedni i zaczął jej się uważnie przyglądać. 
-Nie mogę... ci na to... pozwolić...
Tyrael jeszcze raz zebrał wszystkie siły. Wbił miecz w ziemię i zaczął opierając się na nim podnosić się. Udało mu się wstać. Niestety, za późno. Kosiarz jednym ruchem ręki coś zamazał na ścianie.


Wszystkie obrazy przyszłości napisane na ścianie zaczęły się poruszać, galopować do przodu coraz szybciej i szybciej, wydzielając zielony poblask. Tyrael patrzył na to przerażony, ale równocześnie podekscytowany. Jego mroczna strona zawsze chciała to zobaczyć. Obrazy zamieniły się w słowa i oderwały się od ściany, zaczęły wirować i w jednej chwili złączyły się ze sobą, tworząc na jedną chwilę jedną całość. Następnie rozległa się eksplozja, która nigdy się nie wydarzyła, ale i tak odepchnęła i Darkusa i Tyraela. Gdy wróciły im zmysły na ścianie widniały już nowe obrazy, nowe przepowiednie.
-Nie martw się Upadły. Mogłem naprawdę się zabawić, jednakże nawet ja nie ośmielę się prowokować niektórych niezrozumiałych potęg. Jednakże, w najbliższym czasie możesz oczekiwać, że to ja zostanę władcą   wymiaru Ziemskiego i poprowadzę ludzki ród do apokalipsy.
-Nie ujdzie ci to na sucho...
-Już uszło. Wiesz, że według starej przepowiedni zwyciężyć mnie miała garstka? "Czarne Kruki". Nie martw się, postaram się, by w tej rzeczywistości ich istnienie całkowicie zanikło. Już są słabi. I to jest najlepszy czas...
Darkus uniósł swoją Kosę Śmierci do góry, a z niej zaczęła wydobywać się zielona, impulsywna moc. Przybrała postać olbrzymiego lwa, z blizną na prawym oku.
-Przywitaj się z moim małym przyjacielem.
-Bwahahaha! BWAHAHAAHA!
Ostatnie, co Tyrael zapamiętał to rzucający się na niego lew...




Bracia, my Czarne Kruki teraz będziemy pisać dziedzictwo, to my powinniśmy decydować o losach świata. Ale wpierw musimy się zjednoczyć. Bracia! Zbierzcie się! Jedność będzie stanowić klucz do potęgi...
Anonim
CZARNE KRUKI 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz